Działacze NGO na pewno zgodzą się z nami, że praca w fundacjach i stowarzyszeniach, zwłaszcza na stanowiskach kierowniczych, wiąże się raczej z ograniczoną możliwością wakacyjnych wczasów. Nie zdziwi Was więc, że lato spędziliśmy, jak to my, pracowicie. Upłynęło nam ono pod znakiem odkrywania nieznanych nam lądów technologicznych, wciąż bowiem wdrażaliśmy technologię druku SLA w Fundacji. Poczyniliśmy też znaczne postępy w badaniach nad wygładzaniem chemicznym druków FDM, a w ramach niezapomnianej, wakacyjnej przygody odwiedziliśmy Włochy.
Bród, smród i… jakość premium, czyli znów kilka słów o żywicy
O tym, że wreszcie udało nam się pozyskać grant ze środków Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030, edycja 2024 Priorytet 1a i to grant na drukarkę żywiczną, już pisaliśmy. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy do
artykułu, w którym opisaliśmy, jak wyglądały pierwsze dni z Kaliną, bo takie imię zyskała nasza nowa drukarka, oraz czym w ogóle charakteryzuje się technologia SLA. W skrócie przypomnimy, że powstałe za jej pomocą druki są całkowicie gładkie w dotyku, a precyzja drukarek SLA pozwala na drukowanie małych i bardzo szczegółowych obiektów.
Podejmując się badań nad technologią SLA, wiedzieliśmy tylko, że na pewno okaże się ona przydatna w drukowaniu brajlowskich oznaczeń na drzwi. Nie mieliśmy jednak pojęcia, czy, a jeśli tak to w jakim zakresie, drukarka żywiczna może być obsługiwana przez osoby niewidome. I, jak wskazują wpisy w naszym formularzu, niektórzy z Was też w to zwątpili.
No więc, aktualizacja statusu, obsługiwanie drukarek żywicznych przez niewidomych jest możliwe! ;)Jedną z największych trudności oprócz specyfiki samej pracy z żywicą jako taką był dotykowy ekran drukarki. Nie wiedzieliśmy, czy istnieje oprogramowanie, które pozwoliłoby nam na choćby zdalne puszczenie druku, nie wspominając o serwisie czy kalibracji. Dawid rozwiązał ten problem, pisząc odpowiedni program na nasze potrzeby. Na razie jest on niezbyt zaawansowany, ale pozwala nam ominąć konieczność używania przez nas niedostępnego ekranu dotykowego.
Sama żywica istotnie jest brudna, lepka i nieprzyjemna w dotyku. Grzebanie w niej wiąże się z koniecznością częstego mycia rąk i dbaniem o ich odpowiednie nawilżenie. W dodatku trzeba uważać, by nie uszkodzić delikatnych druków przy odrywaniu podpór czy w procesie mycia i sieciowania. Wszystko to jednak przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności i po nabraniu koniecznej wprawy jesteśmy w stanie wykonywać.
Jak na razie największą trudność sprawia nam odrywanie podpór, różne figurki regularnie tracą palce, pióra i inne części. Ale jesteśmy przekonani, że to kwestia wprawy. 🙂
Dość intrygujące wydały nam się wpisy o nieco innym charakterze, negujące nie tyle możliwość obsługi technologii SLA przez niewidomych, ale przydatność żywicy dla tej grupy w ogóle. Żywica jest idealnie gładka, wręcz aksamitna w dotyku i trudno było nam uwierzyć, że ktoś, kto jej dotknął, mógłby mieć jakiekolwiek wątpliwości. Pisaliście nam, że widzieliście druki o nieprzyjemnej powierzchni, lepkie i nietrwałe.
Nie widzieliśmy wspomnianych druków, ale opisy zdają się sugerować, że być może nie zostały one zsieciowane, stąd nieprzyjemny efekt lepkości.
Drukowanie w technologii SLA wymaga zdecydowanie więcej zaangażowania ze strony operatora. Przede wszystkim druk taki nie jest gotowy do użytku zaraz po wydrukowaniu. Jest brudny i lepki od żywicy. Przypomina obiekt oblepiony bardzo gęstym syropem (chyba każdy z nas miał kiedyś na palcach odrobinę żywicy). Należy więc umieścić go w myjce, w której zostanie on poddany myciu izopropanolem.
Następnym etapem obróbki druków żywicznych, którego chyba zabrakło w przypadku opisywanych modeli, jest ich zsieciowanie. Po wyjęciu z myjki druki nie pływają już w żywicy, są jednak nietrwałe, nadal nieprzyjemnie lepkie i po prostu brzydkie. Dopiero odpowiednie utwardzenie ich światłem UV nada im tę charakterystyczną twardość i gładkość, co sprawi, że nie będą tak łatwo podatne na deformacje.
Wskazówką, że proces obróbki nie został skończony, jest zapach modeli. Żywica rzeczywiście pachnie chemicznie i dość specyficznie (tańsze żywice pachną intensywniej, niż droższe). Problem ten powinien jednak zniknąć zupełnie po zsieciowaniu.
A propos ceny to, jak również zauważyliście w formularzu, nie istnieje coś takiego jak tani druk SLA. Nawet przeciętne jakościowo żywice są droższe od filamentów, a te gwarantujące jakość premium, znacznie, znacznie droższe od filamentów. Żartobliwie nazywacie nas czasem fanboyami Prusy, więc nie zdziwi Was, że na początku testowaliśmy właśnie ich żywice. Choć nie są one z pewnością złe, nie są najlepszymi materiałami, z jakimi pracowaliśmy. To taki kompromis między jakością i ceną. W czasie druku wydzielają jednak dość mocny, nieprzyjemny, chemiczny zapach. Łatwo je też zarysować nawet w czasie dotykania, a w dodatku w miejscach po podporach pozostają dość nieestetyczne szare smugi, co widać np. na naszej wydrukowanej z żywicy monecie z czasów Bolesława Chrobrego.
Obecnie najlepiej sprawdzają nam się żywice firmy AmeraLabs, które charakteryzują się bardzo szybkim drukiem i świetną jakością. Ale wciąż eksperymentujemy i nie wykluczamy, że znajdziemy coś, co przypadnie nam do gustu jeszcze bardziej. 🙂
Farma drukarek FDM też się rozbudowuje
W tym kwartale dołączyła do nas drukarka Prusa Mk4S, której nadaliśmy imię Gaja, co było umotywowane tym, że szukaliśmy kobiecego imienia na literę „G”. 😀
Motywacja, dla której zdecydowaliśmy się konkretnie na MK4S, była oczywiście znacznie głębsza. To najnowszy model wyprodukowany przez Prusę, który jest tak dobry, że chyba brakuje nam słów, żeby to opisać. Dużo można by opowiadać o zastosowanych innowacjach, ale najważniejszą zmianą w MK4S są osiągane przez nią prędkości.
Niewątpliwą wadą technologii FDM jest stosunkowo długi czas druku poszczególnych modeli. Dla przykładu nasze Scrabble na drukarce MK3S+ drukowały się 36 godzin. Nasza Gaja wydrukuje je tylko w… 18.
Liczby mówią same za siebie. 🙂
Skoro jesteśmy przy drukarkach FDM, to chyba warto wspomnieć jeden z Waszych komentarzy, który zamieszczony został w naszym formularzu. Nie jest on ściśle powiązany z MK4S, swoją drogą dziękujemy za liczne news alerty o jej powstaniu, ale dotyczy druku FDM jako takiego.
Jeden z nauczycieli wspomina w nim, że szkoła zakupiła drukarkę FDM, ale każdy niewidomy uczeń nie tylko nie jest w stanie, ale wręcz boi się ją obsługiwać, z czego wnioskiem ma być niemożliwość używania tych urządzeń przez niewidomych w ogóle.
Nie da się ukryć, że to całkiem słuszne podejście ze strony uczniów. W kontakcie z pracującą drukarką FDM ostrożność i zdrowy rozsądek są w cenie, zwłaszcza jeśli potencjalna osoba dotykająca nie wie, kiedy i czego może dotknąć. Szkoła to jednak doskonałe miejsce, żeby się tego nauczyć. Drukarki FDM rzeczywiście są gorące, a nieumiejętne obchodzenie się z nimi może skończyć się niebezpiecznymi oparzeniami. My jednak wiemy, jak obchodzić się z takimi drukarkami umiejętnie i chętnie opowiemy to tak uczniom, jak i ich nauczycielom. Czy wiedzą oni, co to jest Prusalink i OctoPrint? A OpenSCAD? Czy ktoś pokazał im, jak dotykać druku w miejscach, gdzie na pewno nie muśnie palców gorąca dysza? A czy zdają sobie sprawę, jak chętni do wdrażania poprawek dostępnościowych są programiści firmware’u Prusy albo OctoPrinta? Bo jeśli nie, to zakładanie tylko na podstawie kilkudziesięciu minut z drukarką i to bez konsultacji z nami jest… no… sami rozumiecie. 🙂
Gorąco zachęcamy do kontaktu, pomożemy.
Właściwe Drzwi, czyli badania porównawcze i pierwsze spotkanie
W minionym kwartale otworzyliśmy drugą już edycję konkursu„Właściwe Drzwi, w ramach którego wyposażymy budynki użytku publicznego w tabliczki drukowane 3D w alfabecie Brajla. Przyczynimy się więc do poprawy dostępności dla osób z dysfunkcją wzroku miejsc, które często z różnych względów nie są w stanie pozyskać na ten cel dostępnych grantów, a ograniczony budżet nie pozwala im wygospodarować na tabliczki środków własnych. Celem projektu jest dogłębne zbadanie druku 3d oznaczeń brajlowskich z żywicy. Sprawdzimy na przykład, jak zachowuje się ona po latach od zamontowania: jak z jej trwałością i czytelnością umieszczonych na niej napisów. Dokonamy również analizy porównawczej druku FDM i SLA. Podsumowując, same plusy!
Wyłoniliśmy już laureatów, a 26września odwiedziliśmy Starostwo Powiatowe w Gostyniu, żeby podpisać pierwszą umowę.
Zawsze przy takich spotkaniach zadziwia nas pozytywnie, jak bardzo oddani dostępności są samorządowcy i osoby z mniejszych miejscowości. To naprawdę niezwykłe. To Wy sprawiacie, że ten świat staje się lepszy. Jednocześnie przygnębiające jest to, z jakimi problemami wciąż musicie się mierzyć. Rozumiemy je, tym bardziej, że sami natrafiamy na mur w tych samych miejscach. Tyle mówi się o dostępności, a za fasadą pozorów kryje się to samo, co zawsze. 🙁 Tym bardziej podziwiamy i tym mocniej upewniamy się co do sensu naszej misji. Działamy między innymi dla Was.
Wszystkim spotkanym w Gostyniu osobom bardzo dziękujemy za przemiłe przyjęcie, a nawet transport bezpośrednio z pociągu. To był naprawdę inspirujący czas i dające do myślenia rozmowy. Dziękujemy!
Dalsze badania nad wygładzaniem chemicznym
Druki FDM z natury nie są idealnie gładkie. One, jak ogry, mają warstwy – mniej lub bardziej wyczuwalne, ale zawsze obecne. Nie stanowi to oczywiście problemu przy tej kategorii produktów, które my tworzymy. Jest jednak niezbędne choćby przy przedmiotach mających kontakt z płynami i żywnością oraz przy poddruku, czyli drukowaniu czarnodrukowych napisów pod Brajlowskimi. Tabliczka taka musi być idealnie gładka, żeby w ogóle można było czarnodrukowy napis odczytać.
Już wcześniej podejmowaliśmy się procesu wygładzania chemicznego, który pozwala uzyskać efekt przezroczystości druków. W tym kwartale kontynuowaliśmy nasze badania i choć wiele jest jeszcze do zrobienia, mamy już pierwsze wnioski. Najpierw jednak musimy gorąco podziękować Magdzie i Kamilowi – naszym niezastąpionym wolontariuszom, bez pomocy których nie mielibyśmy co marzyć o takich badaniach.
Chemiczne wygładzanie materiałów takich jak PLA czy PET jest słabo zbadane, gdyż rozpuszczalniki mające na nie wpływ należą do substancji niebezpiecznych i raczej niespotykanych w typowym domu. Tym bardziej zależy nam na dogłębnym zbadaniu tematu i wypracowaniu (możliwie bezpiecznej) procedury. Powoli nasze prace zbliżają się do wypracowania wniosków, którymi z przyjemnością się podzielimy publicznie.
Na ten moment powiemy, że po testach z różnymi rozpuszczalnikami naszym faworytem jest chloroform, a o prym najlepszej metody wciąż walczą wygładzanie poprzez doprowadzanie chloroformu do wrzenia oraz w temperaturze pokojowej, z wykorzystaniem oparów substancji. Także dichlorometan daje dobre wyniki, a mniejszą skuteczność nadrabia większym bezpieczeństwem, choć należy tu podkreślić, że wciąż jest to rozpuszczalnik bardzo niebezpieczny.
Niewidzialna Wyspa
Było technicznie, teraz będzie rozrywkowo!
Latem sfinalizowaliśmy wreszcie pracę nad Niewidzialną Wyspą naszą najnowszą grą, pierwszą taką dla niewidomych.
Jej autorką jest absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, Karolina Glanowska. W ramach współpracy oskryptowaliśmy grę, poprawiając jednocześnie niedociągnięcia w postaci zbyt ostrych krawędzi czy nieidealnie wymierzonych średnic pionków i pól. No i dorzuciliśmy garść własnego artyzmu. 🙂
W efekcie powstała chyba pierwsza w Polsce gra strategiczna dla niewidomych. I pierwsza na pewno tak piękna!
Praca nad Niewidzialną Wyspą była dla nas ogromnym wyzwaniem, a jednocześnie niesamowitym przedsięwzięciem. Z tym większą przyjemnością przyjęliśmy Wasze duże zainteresowanie tą grą. Kochani, naprawdę nie pożałujecie. Niewidzialna Wyspa zapewni Wam doskonałą rozrywkę na długie zimowe wieczory, a elastyczność i możliwość modyfikacji zasad sprawi, że chyba nigdy się Wam nie znudzi. 😉
Niewidzialną Wyspę w naszym sklepie znajdziecie pod tym linkiem.
Karolina, to była świetna współpraca. Razem zrobiliśmy coś dobrego i to jest piękne!
Niezapomniana przygoda we Włoszech, czyli byliśmy na ICC
Wiele się mówi o ICC. Jedni tego obozu dla niewidomej młodzieży nie doceniają, inni wręcz przeciwnie, przypisują mu zdecydowanie zbyt duże znaczenie. My możemy powiedzieć jedno: Na pewno warto pojechać tam przynajmniej raz!
Obszerną relację z wycieczki już Wam przedstawiliśmy. Wciąż finalizujemy projekt i rozliczamy trochę niespodziewane płatności. Mieliśmy też nadzieję, że uda się doprowadzić do organizacji obozu w przyszłym roku w Polsce. Niestety z powodu nieporozumień i konfliktów z byłym koordynatorem grupy polskiej, obóz zostanie zorganizowany w tym roku przy udziale innego partnera. Tym samym dementujemy plotkę, która nie wyszła od nas, koordynatorów polskiej grupy – obóz nie odbędzie się w przyszłym roku w naszym kraju. A przynajmniej my nic o tym nie wiemy, a żadne działanie, w szczególności – promocyjne, które miałoby na to wskazywać, nie wyszło z naszej strony.
Po wakacyjnej przerwie znów w Krakowie
Ośrodek na Tynieckiej odwiedziliśmy 27 września. To była bardzo miła wizyta i chyba wszyscy potrzebowaliśmy tej wakacyjnej przerwy, żeby nabrać siły i motywacji do dalszego działania.
Zaprezentowaliśmy koncept pełnego sudoku (do tej pory mieliśmy w ofercie tylko mniejszą, uproszczoną wersję), porozmawialiśmy o poprawkach koniecznych do wdrożenia w planowanych grach i przedstawiliśmy druki z żywicy, zastanawiając się jednocześnie, jak najlepiej wykorzystać jej potencjał na rzecz osób niewidomych. Opowiedzieliśmy też trochę o naszych badaniach nad wygładzaniem chemicznym i efektach, które chcemy dzięki niemu uzyskać.
Testom uczniów i nauczycieli poddana zostanie tablica do układania krzyżówek genetycznych, jesteśmy ogromnie ciekawi ich opinii. Wciąż też pracujemy nad stworzeniem organizera, pierwotnie przeznaczonego na klocki do układania obwodów elektrycznych, który z powodzeniem będzie można zaadaptować do wszystkich innych elementów kompatybilnych z naszą tablicą, np. płytek używanych do układania wzorów strukturalnych związków chemicznych. Pozwoli to nie tylko lepiej uporządkować dużą ilość niewielkich klocków, ale też znacznie ograniczy czas potrzebny na odnalezienie tego, który jest aktualnie potrzebny i na pewno ułatwi samodzielną pracę niewidomym uczniom. To był świetny pomysł, dziękujemy za inspirację!
Miło zaskoczyły nas liczne wpisy w naszym formularzu, witające w Krakowie. Nie wiedzieliśmy, że tylu Krakowiaków nas rozpoznaje, bardzo nam miło z tego powodu. 🙂 A zwieńczeniem tego może być odkrycie, że przypadkowa osoba, która pomogła nam w znalezieniu drogi na krakowskiej galerii, następnie opowiadała znajomym o tym, czym jest Prowadnica. 🙂
Pracownia heraldyczna i numizmatyczna
W zeszłym roku zaprojektowaliśmy powiększone oraz uwypuklone herb Darłowa i monetę dwuzłotową jako przykład rzeczy, których osoba niewidoma może dotknąć, ale nawet jeśli dotknie, nie wyczuje szczegółów. Był to nasz głos w rozważaniach o roli druku 3D w udostępnianiu ekspozycji muzealnych, nie spodziewaliśmy się jednak, jak dużym zainteresowaniem będzie się cieszył. Ostatnie miesiące to istny zalew próśb, zapytań i zleceń na wykonanie kolejnych herbów i historycznych monet. Tak więc nasza kolekcja rośnie w tempie tak dużym, że zastanawiamy się, jak mamy ją prezentować podczas targów, a Kamil, nasz Blenderowiec, tylko odlicza liczbę ukończonych projektów.
Przyznać jednak musimy, że to fascynujące i sami z chęcią oglądamy różne nowe prace, szczególnie gdy zauważymy, jak bardzo potrafią się od siebie różnić.