Kiedy 4 lata temu zaczynaliśmy pracę w Fundacji, pozyskaliśmy z dofinansowania jedną drukarkę 3D. Mieliśmy też praktycznie zerową wiedzę o tym, jak jej używać i mnóstwo pomysłów na to, jak ją wykorzystamy.
Chcielibyśmy napisać, że teraz proporcje się odwróciły, ale to nie do końca prawda. Bo choć rzeczywiście wiedzę o druku 3D mamy zdecydowanie większą, to pomysłów na nowe rozwiązania nadal nam nie brakuje i długo brakować nie będzie, jeśli nadal będziecie nam pomagać. 🙂
To, na brak czego możemy narzekać, to czas. I ewentualnie drukarki, choć na zbyt małe moce przerobowe narzekaliśmy od zawsze: i wtedy, kiedy mieliśmy tylko jedną drukarkę, i teraz, gdy mamy ich aż 11. Spodziewalibyście się? Bo my od samego początku czekaliśmy na moment, w którym liczba naszych drukarek przekroczy magiczną dziesiątkę.
Ale dlatego tym bardziej cieszymy się, że właśnie dziś, w czwarte urodziny Fundacji, możemy przedstawić Wam to wszystko, nad czym od kilku miesięcy pracowaliśmy w pocie czoła.

Agaty wyprawa odkrywcza na młody ląd Fundacji Prowadnica
Dumni możemy być z mierzalnych efektów naszej pracy, ale też ze wszelkich współprac, które udało nam się jako Fundacji nawiązać. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak ważne było dla nas uznanie osób, które od lat pracują z niewidomymi, doskonale znają ich potrzeby i całe środowisko. Zwłaszcza że, co tu kryć, gdyby nie oni, gdyby nie ich pomysły, inspiracje i otwarte mówienie o potrzebach, część naszych modeli nigdy by nie powstała.
Gdyby nie my natomiast, światła dziennego nie ujrzałaby lwia część produktów z zaangażowaniem tworzonych przez nauczycieli dla swoich niewidomych uczniów.
Co do zasady uważamy, że jeśli brać pod uwagę tylko piękno i estetykę produktów, nic nie przebije tych robionych domowymi metodami. Nic tak dobrze nie oddaje poświęcenia tych ludzi, jak przyglądanie się patyczkom od kawy poprzyklejanym do planszy w taki sposób, żeby utworzyć idealnie równe, wklęsłe pola, żeby umieszczane w nich elementy, też pieczołowicie dostosowane do potrzeb niewidomych, nie wysuwały się podczas gry.
Czasy się zmieniają, ale tworzone tak chałupniczymi metodami gry i inne pomoce edukacyjne wciąż stanowią niemałą część pomocy dla niewidomych w ogóle. I oczywiście, rzeczy takie są piękne, mają jednak zasadniczą wadę – zwykle korzystają z nich tylko osoby mające kontakt z tą jedną, chętną do tworzenia innowacyjnych rozwiązań osobą.
My natomiast, tak zresztą, jak wielu z tych domorosłych cudotwórców, uważamy, że dobrymi pomysłami należy się dzielić, żeby mogło je poznać zdecydowanie więcej osób. A druk 3D, którego zastosowanie na rzecz niewidomych wciąż badamy, okazuje się tu bardzo przydatnym narzędziem.
Agata Rębilas była jedną z tych nauczycielek, których pomysły nowych pomocy edukacyjnych, ale i rozrywki, od razu nas zachwyciły. Agata jest jedną ze stałych konsultantek wszystkich naszych modeli. Przyczyniła się też znacznie do powstania Niewidzialnej Wyspy i jest pomysłodawczynią wielu nowych rzeczy, o których stworzeniu dopiero zaczynamy myśleć.
Teraz przyszedł czas na jej autorską grę.
Agata stworzyła ją wraz ze swoim synem Krzysztofem i jest to kolejna gra w naszym arsenale stworzona specjalnie dla osób niewidomych. Oczywiście, widzący również mogą w nią grać, ale tylko z zamkniętymi oczami.
Zasady są proste: na tablicy wyglądającej jak ta, której używamy do Scrabbli, gracze naprzemiennie układają płytki o różnym kształcie, próbując przegonić przeciwnika w połączeniu pól leżących po przekątnej planszy.
Pewnego smaczku dodaje fakt, że prócz płytek tworzących drogę, do dyspozycji graczy są także płytki przeszkód, które w odpowiednim miejscu można podstawić przeciwnikowi, czyniąc jego życie znacznie trudniejszym. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by drogę tworzoną przez oponenta wykorzystać samodzielnie. Możliwości jest mnóstwo.
Dzieci tę grę uwielbiają! A to zawsze jest najlepsza rekomendacja.
Z naszej strony zaadaptowaliśmy grę w taki sposób, by możliwe było jej wydrukowanie 3D. Wykorzystaliśmy do tego tablicę, którą stworzyliśmy już wcześniej i która wykorzystywana jest już np. do układania wzorów strukturalnych związków chemicznych. Nie musieliśmy więc tworzyć zupełnie nowego projektu, a jedynie dobraliśmy kolory planszy.
Nasza plansza podzielona jest na kwadratowe pola o wymiarach 25 na 25 milimetrów i nie chcieliśmy tego zmieniać, bo wiązałoby się to z koniecznością stworzenia zupełnie nowego modelu, a my chcieliśmy tego uniknąć. Wiecie, dobry projekt to dobry projekt i trzeba to wykorzystać.
Gra Agaty posiada jednak elementy znacznie większe od jednego kwadratowego pola na naszej planszy. Stworzyliśmy więc klocki składające się z kilkukwadratowych elementów, bardzo podobne do tych, które Agata zastosowała w pierwotnej wersji gry.
Dobrze, że tak się stało, bo wciąż szukamy nowych zastosowań naszej tablicy i już wiemy, że nie tylko “Wyprawa na młody ląd” będzie wymagała klocków składających się z kilku połączonych ze sobą pól tworzących jednocześnie jeden element.
A wszystkich zainteresowanych grą zapraszamy tutaj.

Krzyżówki, ale nie takie w gazetach z programem TV
Zależy nam na tym, by tworzone pomoce edukacyjne odpowiadały nie tylko na potrzeby, które sami mieliśmy w przeszłości (w tym także te nierozwiązane do dzisiaj). Nie chcieliśmy tworzyć też modeli dotyczących tylko tych dziedzin, na których mniej lub bardziej się znamy.
No w każdym razie, jakkolwiek dziwnie to brzmi, stworzyliśmy coś, o czym kompletnie nie mamy pojęcia – tablicę do układania krzyżówek genetycznych. I jesteśmy z tego dumni!
Spokojnie, nie robiliśmy tego sami. Dbamy o to, by wszystkie nasze modele były konsultowane z tyflopedagogami i ich uczniami, a te dotyczące edukacji zwłaszcza. Tym razem… po prostu tym razem zamiast konsultować, zrobiliśmy wszystko dokładnie tak, jak kazała nam zrobić Agata, która w Krakowie uczy także biologii, i potem razem sprawdziliśmy, czy dobrze. Wspólnie konsultowaliśmy też brajla, starając się zachować kompromis między czytelnością, zasadami notacji brajlowskiej, a tym, by brajl w ogóle zmieścił się na pojedynczym klocku.
Swoją drogą ciekawostka, wiedzieliście, że rozbieżności między notacją brajlowską dotyczą nie tylko krajów (to zrozumiałe, bo należy ją dostosować do najróżniejszych języków), ale i podręczników? I to pisanych w tym samym języku? Niesamowite, a przede wszystkim po prostu przykre i irytujące.
Tablicę do układania krzyżówek genetycznych znajdziecie pod tym linkiem.

Elektronika… na tablicy
To już był nasz pomysł, a konkretnie Dawida.
Bazując, znowu, na naszej tablicy, stworzyliśmy płytki z symbolami elementów, dzięki którym niewidomi mogą układać obwody elektryczne.
Wszystkie nasze testy wskazywały, że pomysł jest dobry. Pokazywaliśmy elektronikę na licznych targach i konferencjach i wszyscy, którzy mieli jakiekolwiek pojęcie o fizyce w ogóle, podzielali nasze zdanie. Brakowało nam jednak prawdziwego sprawdzenia w boju. Czy akurat te symbole przydadzą się w czasie lekcji? Pomagają nam, głównie Dawidowi, ale czy realnie pomogą niewidomym?
Trochę to trwało, ale wreszcie nadarzyła się okazja, by to zweryfikować. Jeden z nauczycieli z Krakowa pokazał elektronikę swoim uczniom przy okazji omawiania tego tematu.
I… tak, okazało się, że elektronika jest dla niewidomych przydatna. 🙂
Zanim pomyślicie, że zjadł nas samozachwyt, to spokojnie, dokładniejsze testy pokazały, że musimy wprowadzić kilka niezbędnych poprawek, w tym dodać konkretne symbole, o których nie pomyśleliśmy, a z którymi zetkną się uczniowie w czasie lekcji. W efekcie Dawid stworzył mnóstwo dodatkowych, znacznie wykraczających poza program nauczania szkół średnich. No co, jak coś robić, to porządnie.
Wszystkich mniej lub bardziej przymusowo zainteresowanych fizyką zapraszamy tutaj. 😉

Organizer – aby prąd płynął tak, jak powinien
Wszyscy, którzy kupili nasze Scrabble, wiedzą, że litery do nich pakujemy w materiałowe woreczki. Te woreczki, szyte przez naszą kochaną wolontariuszkę (i zarazem babcię Dawida), z godnym podziwu poświęceniem, są ogólnie stałym elementem wszystkich naszych zamówień, ale właśnie konieczność zapakowania liter była tym, co skłoniło nas do znalezienia odpowiedniego rozwiązania.
Woreczki sprawdzają się tak bardzo, że chętnie używamy ich w czasie targów. I zawsze, absolutnie zawsze, rozkładając się na targowym stole, obiecujemy sobie, że następnym razem posortujemy litery do Scrabbli tak, żeby szybko ułożyć z nich napis „Fundacja Prowadnica”. I wiecie co? Do tej pory tego nie zrobiliśmy ani razu. Irytując się więc na siebie, musimy przegrzebywać się przez cały zestaw liter, każdą sprawdzając palcami, bo może to jest akurat ta, której poszukujemy.
I dlatego kiedy jeden z nauczycieli w Krakowie powiedział, że elektronika “może i fajna i naprawdę się przydaje, ale uczeń stanowczo za dużo czasu lekcji traci na znalezienie odpowiedniego elementu wśród masy innych”, doskonale go rozumieliśmy.
To rzeczywiście problem. Lekcja trwa 45 minut, a używanie pomocy edukacyjnych może zajmować tylko pewną jej część. W dodatku dobrze by było, gdyby większość tego czasu nie upływała uczniowi na odnajdowaniu się w gąszczu tej pomocy, bo wtedy pomoc będzie bardziej przeszkadzać, niż cokolwiek ułatwiać.
Zainspirowani pomysłem nauczyciela, stworzyliśmy organizer, który powinien znacznie usprawnić pracę ze wszystkimi elementami.
Organizer, który prezentujemy, dotyczy konkretnie elektroniki, każda przegródka oznaczona jest symbolem elektronicznym i powinny się w niej znaleźć tylko elementy z takimi właśnie symbolami. Na razie ograniczają nas rozmiary stołów naszych drukarek, dlatego stworzyliśmy jedynie organizery na podstawowe symbole. W przyszłości chcemy jednak możliwie je rozbudować. Planujemy też stworzyć podobne sortowniki dla elementów służących do układania wzorów strukturalnych związków chemicznych czy krzyżówek genetycznych. Zmiany będą wymagały jedynie symboli na organizerze. 🙂
A o to link do sortownika w naszym sklepie. 🙂

Z elementów świat poskładać w 3D…
Pamiętacie, ciągle powtarzamy, że puzzli nigdy dość. 🙂 Mówimy tak dlatego, że puzzle są po prostu fajne i sami je lubimy. Mimo że Julicie i Monice najwyraźniej brak wyobraźni przestrzennej, żeby szybko je składać. 😉 Ale też dlatego, że co i rusz słyszymy, że to właśnie puzzle są tym, czego brakuje najbardziej.
Jeszcze w czasie zeszłorocznej wizyty w ośrodku w Laskach spotkane tam nauczycielki, obejrzawszy nasz domek, powiedziały, że fajny, ale im przydałoby się coś znacznie prostszego, co posłużyłoby młodszym dzieciom. Dajmy na to… jabłko.
I powstało jabłko.
Domek jest dziełem naszego grafika, pamiętacie? Początkowo myśleliśmy, że w ten sam sposób powstanie jabłko, które ON (nie pozwala nam się ujawnić) narysuje, wspólnie z Dawidem wprowadzą niezbędne poprawki i w końcu powstanie właściwy model 3D.
Nie powstał. Mimo wysiłku chłopaków ostatecznie Dawid zaprojektował jabłko samodzielnie, tylko inspirując się rysunkiem. To znacznie prostszy sposób od adaptowania do druku 3D konkretnego obrazka.


Tak samo powstały kolejne nasze puzzle: konewka i śnieżynka, dla których powstania inspiracją były rysunki Agaty i pewne uwagi naszego grafika, dzięki którym obrazki jeszcze lepiej oddają rzeczywistość. To ważne, bo o ile konewkę możecie dać niewidomemu dziecku do ręki, to przecież płatka śniegu już nie.

Rakietka do showdowna
Znacie Krystiana? Bo my znamy i jesteśmy z tego dumni – w końcu nie każdy może powiedzieć, że zna mistrza świata. Mistrza, który przy okazji jest przewodniczącym naszej Komisji Rewizyjnej. Tak jakby co. 😉
Krystian gra w Showdowna, grę dla osób niewidomych, której niezbędnym elementem jest rakietka. Musi to być rakietka bardzo trwała i bardzo wytrzymała, tak by dobrze się nią uderzało w piłkę. Przy czym wiecie, to nie jest takie tam sobie uderzenie w piłkę,. To musi być naprawdę trwała rzecz ta rakietka. I niestety, jak się okazało, nie tak łatwo taką dostać, przynajmniej jeśli nie chcecie za nadto nadwyrężyć budżetu, a nawet jeśli jesteście na to gotowi, to i tak musicie mieć szczęście, bo taka dobra rakietka nie zawsze jest dostępna do kupienia.
Krystian poprosił nas więc, żebyśmy spróbowali taką idealną rakietkę zaprojektować. No i… jest.
Na razie nie możemy o niej za wiele powiedzieć, ale jako ciekawostkę napiszemy, że już za kilka dni będzie ona testowana na międzynarodowym turnieju. Patrzcie, dopiero co powstała, a już taka światowa. 😀
Także dzięki, Mistrzu!
A Wy naszą nową rakietkę znajdziecie pod tym linkiem

Parę ciekawostek na koniec
Wejdźmy w ten piąty rok Fundacji z nowym logo. Co prawda logo zmieniliśmy już jakiś czas temu, ale teraz ostatecznie odświeżyliśmy design wszystkich naszych produktów i każda nowa rzecz, którą dla Was wydrukujemy, będzie opatrzona nowym i, jak mówi nasz grafik, jedynym słusznym logo. 🙂
Przy okazji: Niektórzy martwili się, że zamilkliśmy na tak długi czas. Po pierwsze, to w dużej mierze dlatego, że szykowaliśmy dla Was te niespodzianki. A mamy jeszcze parę w zanadrzu i ukażą się szybciej, niż myślicie! 😉
Po drugie, radzimy czytać nasze podsumowania kwartalne, bo tam opisujemy, ile się u nas dzieje.
Niestety ze względu na ograniczoną ilość sprawnych oczu w zespole nie jesteśmy w stanie prowadzić Facebooka, IG i Linked Ina z tak dużą ilością grafik, jakbyśmy chcieli, więc tym bardziej zachęcamy do śledzenia naszej strony.
A my tymczasem idziemy świętować czwarte urodziny Prowadnicy… czyli odtykać dysze, wypełniać urzędowe papierki i projektować nowe, ciekawe modele!

Aneks, anioły dla aniołów
Jest jeszcze jeden zaprojektowany przez nas model, model dość szczególny.
Wszystko, co robimy, możliwe jest dzięki wielu ludziom, którzy wspomagają nas jako wolontariusze, dzielą się pomysłami, dobrym słowem, ale też finansami.
Tak, Fundacja Prowadnica jest “fundacją” i przynajmniej połowy naszych działań nigdy nie udałoby się nam zrealizować, gdyby nie dobrowolne wpłaty, czasem jednorazowe, czasem cykliczne, dzięki którym możemy kupować nowe drukarki 3D i zapasy filamentu na wszystkie prototypy (nie uwierzylibyście, ile powstaje prototypów jednego modelu, zanim go opublikujemy).
Dlatego w zeszłym roku zaprojektowaliśmy figury aniołów, które zaproponowaliśmy tym, którzy regularnie nas wspomagają.
Dziękujemy za wszystko!