Nie wiemy, jak rozpoczynać kolejne podsumowania, bo w każdym przypadku mijające kwartały są bardzo intensywne. 🙂
Tym razem przeczytacie trochę o nowościach w naszym drukowym portfolio, o tym, kto nas zaprosił i gdzie byliśmy oraz o tym, jak powstają nasze filmy promocyjne.
Nowości w naszym sklepie
Oto, co przyniosły godziny konsultacji, pracy i testów:
Sudoku 2×2
Ku naszemu zaskoczeniu to ta gra wzbudziła po jej umieszczeniu w sklepie Wasze największe zainteresowanie. Na razie, zgodnie z sugestiami tyflopedagogów, zaprojektowaliśmy mniejszą, prostszą wersję, przeznaczoną dla najmłodszych. Trwają też pracę nad wersją większą, trudniejszą.
Również za radą nauczycieli cyfry na pionkach postanowiliśmy zastąpić wypukłymi kształtami. Druk brajlowskich i czarnodrukowych cyfr nie byłby oczywiście problemem, jednak kształty są zdecydowanie bardziej intuicyjne i szybsze do rozpoznania przez niewidome dzieci niż cyfry, nawet w Brajlu.
Sudoku 2×2 możecie znaleźć pod tym linkiem.
Puzzlowy domek
Wszyscy wiemy, że dla dzieci niewidomych puzzli brakuje, dlatego mamy ogromną nadzieję, że domek, który zaprojektowaliśmy, nie będzie ostatnim modelem tego typu.
Musimy też przyznać, że chcemy teraz skupić się także na nieco łatwiejszych układankach. Nasze puzzle mogą wydawać się proste, niemniej jednak wiemy, że ich ułożenie może stanowić wyzwanie dla niektórych dzieci.
Przy okazji chcielibyśmy raz jeszcze podziękować naszemu grafikowi, który dla nas ten domek narysował oraz wszystkim testującym go uczniom i nauczycielom.
Domek dostępny do kupienia i wydrukowania możecie znaleźć tutaj.
Zbuduj drogę – układanka logiczna
Ostatnią udostępnioną przez nas w tym kwartale grą jest służąca do nauki orientacji przestrzennej układanka logiczna. Jej zasady są proste. Chodzi o to, by przy użyciu opatrzonych różnymi elementami przestrzeni (mostki, skrzyżowania itp.) klocków połączyć ze sobą kształty znajdujące się na bokach planszy. Utworzona w ten sposób droga nie może mieć żadnych zaułków ani ślepych uliczek. Gra przypomina zadania dla dzieci widzących w stylu „doprowadź pieska do kości.”
Dorośli niewidomi zareagowali na nią bardzo pozytywnie. To dla nas szczególnie cenne. W końcu kto jak kto, ale niewidomi wiedzą, jak ważne jest ćwiczenie orientacji przestrzennej już od najwcześniejszych lat.
Za inspirację do stworzenia układanki i jej testy z niewidomymi uczniami serdecznie dziękujemy nieocenionym nauczycielom z ośrodka w Krakowie. 🙂 Układankę możecie znaleźć tutaj.
Pozostałe modele
Nie wszystko, co projektujemy, zostaje dodane do sklepu. Część produktów dostępna jest jedynie na zamówienie i, niezmiennie, do samodzielnego wydrukowania.
Już wcześniej prezentowaliśmy herb Darłowa. Był to bardzo ładny wydruk, który jednak posiadał kilka drobnych wad. Przede wszystkim miał chropowatą powierzchnię. Teoretycznie nie przeszkadzało to w jego oglądaniu, zwłaszcza że szorstka, nieco ostra powierzchnia dość dobrze oddawała charakter piór wyobrażonego w herbie rybogryfa. Otrzymywaliśmy zresztą pozytywne opinie od niewidomych odbiorców.
Mimo to postanowiliśmy sprawdzić, czy nie da się drukować herbu pionowo. Wydrukowaliśmy go na Hance – Prusie MK4, która jest nieco większa w osi Z niż jej starsze siostry (po ludzku znaczy to, że może drukować “wyższe” wydruki), dzięki czemu wydruk stał się zauważalnie większy, a więc też bardziej czytelny dla osób niewidomych. Jest też cudownie gładki! Teraz jest się czym zachwycać, piszemy z doświadczenia własnego oraz oczywiście z obserwacji. 🙂
Pozostając w tematyce herbów, zaprojektowaliśmy także herb Kielc. To stosunkowo prosty model, zwłaszcza jeśli zestawić go z herbem Darłowa. Porównanie tych dwóch herbów pozwala dość dobrze zobrazować różnice między bogatą heraldyką średniowieczną (herb Darłowa), a prostszą, renesansową (herb Kielc).
W tym kwartale poszerzyliśmy także kolekcję monet, projektując kolejnego denara z czasów piastowskich. Przez większość badaczy ta moneta uważana jest za najstarszą polską monetę, bitą przez Mieszka I. Co prawda jej stosunkowo niski nakład wskazuje, że nie zrobiła szczególnej kariery w handlu (Wyobraźcie sobie, że kiedyś ludzie uważali monety za podejrzaną fanaberię!), bez wątpienia miała jednak duże znaczenie symboliczne, dlatego tym bardziej cieszymy się, że możemy ją pokazać niewidomym. No i, cóż, sami mogliśmy ją zobaczyć. To też ma znaczenie. 🙂
Pamiętajcie, że Dawid może projektować tylko te modele, których wygląd albo dobrze zna, albo przynajmniej wie, jak powinny wyglądać. Nawet jeśli nigdy nie widział danego przedmiotu, często wystarczą mu dokładne wskazówki na podstawie szeregu figur, brył itp. Opisuje je wtedy matematycznie i tak właśnie powstaje większość naszych modeli. Swoją drogą jest to odpowiedź na często powtarzającą się wątpliwość, którą wyraża np. ta opinia:
Rozumiem potrzebę atencji, ale osoba niewidoma nie jest w stanie obsługiwać druku 3d. Mamy taką drukarkę [w instytucji] i całe projektowanie wymaga wzroku.
Powyższe wyjaśnienia dowodzą, że jednak się da. 🙂 Niestety Dawid jest jedynym programistą Scad, który dla nas skryptuje. 🙁
Ale, żeby oddać pewną sprawiedliwość, sprawa ma się inaczej w przypadku makiet. Zwykle nie mamy pojęcia, jak dokładnie wygląda to, co makiety mają obrazować, dlatego do ich projektowania potrzebujemy pomocy osób widzących. Muszą one korzystać z programów do projektowania typu Blender (to nie jest takie oczywiste wśród projektantów CAD) i, co ważniejsze, muszą wiedzieć, jak należy tworzyć modele najbardziej przyjazne dla osób niewidomych. I wiecie co? My mamy wsparcie takiej osoby. Za projekty herbów, monet i w ogóle wszystkich makiet bardzo dziękujemy Kamilowi, który projektuje rycerzy, tarcze i miecze, sam będąc dla nas takim rycerzem na białym koniu! <3 Jeszcze trzy lata temu nie wiedział, jak wymienić hotend w drukarce, ale specjalnie dla nas nauczył się Blendera i teraz prezentuje nam cuda i dziwy.
Kolejne podróże z postępnością
Zastanawialiście się, dlaczego zaprojektowaliśmy akurat herb Kielc? Cóż, to był naprawdę prosty model do projektowania (podobno). Poza tym Julita i Monika odwiedziły Kielce i przekazały im go w ramach pokazu możliwości druku FDM! Ale nie pojechały tam same. Ponownie, z dużą przyjemnością, skorzystaliśmy z zaproszenia Fundacji Widzimy Inaczej, realizującej projekt Postępność. Wspominaliśmy już o nim w poprzednim podsumowaniu. Możecie przeczytać o nim więcej tutaj.
Fakt, że tym razem nasze modele znów mogli zobaczyć i ocenić muzealnicy, koordynatorzy dostępności i przedstawiciele instytucji kultury, był dla nas bardzo cenny. Niezwykle doceniamy też organizowane w czasie spotkań debaty, dzięki którym mogliśmy dowiedzieć się więcej o potrzebach, możliwościach i problemach, z którymi muzealnicy muszą się mierzyć. Wszyscy zetknęliśmy się z pseudopomocą, która w najlepszym razie nie niosła za sobą nic, a w najgorszym wprowadzała chaos i zamęt. Już wystarczy. Zadawaliśmy więc sobie wzajemnie pytania:
- Czy każdy eksponat powinien mieć dokładną kopię 3D? A może raczej warto uświadamiać konserwatorów zabytków, że dotyk niewidomego raczej nie doprowadzi do zniszczenia skały lub fragmentu mostu, który kilkadziesiąt lat spędził w błocie?
- Co muzealnicy mają zrobić z przekazanymi im w ramach różnych projektów makietami? Jak zachować się, gdy je dostaną?
- Gdzie powinno się umieszczać makiety i modele? Czy przy każdym obiekcie? W wejściu do muzeum? W recepcji? W specjalnym magazynie, który za każdym razem będzie się otwierać dla potrzeb niewidomego zwiedzającego?
- Czy nie warto udostępniać eksponatów, bo nie przychodzą niewidomi, czy też niewidomi nie przychodzą, bo nie ma dostępnych eksponatów?
i wiele, wiele innych. I wiecie co? Na niewiele z nich znaleźliśmy proste odpowiedzi! 😉
W tym kwartale z Postępnością oprócz Kielc dziewczyny odwiedziły jeszcze Katowice. Z wizyty z Górnego Śląska najlepiej wspominać będziemy przemiłe spotkanie z Natalią i Adamem z Nowej Kosmetyki, którzy przyjechali do nas z innej części miasta tylko na dwadzieścia minut spotkania, a do tego zaparzyli herbatkę, gdy my obsługiwaliśmy stoisko. Super, że udało nam się znowu zobaczyć! 🙂
O właśnie, à propos wsparcia, to my oczywiście dziękujemy za nie przedstawicielom Fundacji Widzimy inaczej oraz wszystkim uczestnikom konferencji. Dzięki, Wasza pomoc i zaangażowanie sprawiły, że mogliśmy poczuć się naprawdę dobrze i w pełni niezależnie. Na wyróżnienie zasługują też panowie z… obsługi pociągu do Katowic. Pan Kierownik to mistrz sytuacji zwykłych, dziwnych i kryzysowych. 🙂
Łódź znów na fali
9 kwietnia znowu mieliśmy przyjemność odwiedzić ośrodek dla niewidomych w Łodzi, gdzie Dawid i Monika wzięli udział w konferencji pn. „Technologie wspomagające w rehabilitacji” organizowanej przez ten ośrodek oraz łódzki oddział Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych. Jak zwykle cieszy nas duże zainteresowanie naszymi modelami wykazywane przez odwiedzające nas osoby. Cenimy sobie takie konferencje, ponieważ niewidomi i pracujący z nimi nauczyciele wciąż dostarczają nam cennych wskazówek. Dziękujemy, wszelkie rady zawsze mile widziane.
Z przyjemnością wysłuchaliśmy też licznych, choć niestety nie wszystkich prelekcji. Mieliśmy na przykład możliwość obejrzenia wykonanego przez Politechnikę Łódzką prototypu urządzenia do echolokacji, emitującego niesłyszalne dla ludzkiego ucha ultradźwięki. Odbity dźwięk w paśmie słyszalnym wskazuje na lokalizację ścian i innych przeszkód.
Niestety, na tym etapie emitowany dźwięk jest nieprzyjemny lub nawet bolesny dla niektórych ludzi, co wykazały badania Politechniki i przykład Dawida. Choć sam koncept urządzenia docenia, jego samopoczucie tak się po tym pokazie pogorszyło, że nie tylko raczej sam nie będzie go używał, ale też lepiej, żeby nie robiły tego osoby wokół niego.
Zawitaliśmy do Bydgoszczy
17 maja odbyła się na Politechnice Bydgoskiej konferencja FORUM POLITECHNIKI – dostępność i cyberbezpieczeństwo w praktyce, inaugurująca powstanie tych dwóch kierunków.
Niestety, konferencja w Bydgoszczy jest doskonałym pretekstem do opowiedzenia Wam, co robimy, kiedy niewiele się dzieje na stoisku. Otóż, gramy w szachy z wolontariuszami i/lub układamy piętnastkę. Zdarza nam się też wysłuchiwać sugestii nt. kolorów naszych obecnych i przyszłych modeli. W formularzu już po wydarzeniu przeczytaliśmy jednak, że niewątpliwie zostaliśmy zauważeni. Przepraszamy tych wszystkich, którzy chcieli porozmawiać z nami po zakończeniu części merytorycznej, niestety musieliśmy już jechać. 🙁
Za pomoc w dotarciu i udział w konferencji dziękujemy naszemu wolontariuszowi – Kamilowi (temu od tarczy i mieczy).
Mieliśmy do czynienia z wojskiem
Spokojnie, nic nie zbroiliśmy! Tym razem… 😉 Po prostu 23 maja wzięliśmy udział w konferencji podsumowującej projekt pt. „Technologia opracowania tyflomap zabytkowych założeń parkowych” w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Z zainteresowaniem wysłuchaliśmy prezentacji, w których przedstawiciele opowiadali o tworzeniu dotykowych map parków służących do nauki stylów ogrodowych: renesansowego, barokowego, angielskiego, romantycznego i japońskiego. Podkreślali oni, jak istotne były dla nich testy i poprawki wprowadzane dzięki cennym uwagom osób niewidomych. Doceniamy to. Za dużo powstało udogodnień dla niewidomych zupełnie przez nich nie testowanych.
Wybór technologii UV do tworzenia map wydaje się dość jasny, przynajmniej jeśli chodzi o względy estetyczne. Mamy nadzieję, że mapy istotnie przysłużą się niewidomym w poznawaniu pięknej sztuki ogrodowej i, co jeszcze ważniejsze, przetrwają próbę czasu i rąk. Na podstawie naszych obserwacji obawiamy się, że technologia UV może okazać się zbyt nietrwała. Z zainteresowaniem czekamy również na więcej informacji odnośnie nowych standardów tworzenia map dotykowych. Trzeba bowiem przyznać, że jak na razie wielość możliwości w tym zakresie jest przytłaczająca i stanowi nie lada wyzwanie dla osób próbujących swoich sił w tworzeniu choćby planów tyflograficznych.
Sami oczywiście też zaprezentowaliśmy postęp w naszych badaniach i umożliwiliśmy dotknięcie naszych modeli na stoisku. Dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa, które spłynęły do nas zarówno w czasie wydarzenia, jak i już po konferencji, w mailach, za pośrednictwem telefonu czy naszego formularza. 🙂 Było tego mnóstwo i dało nam niesamowicie dużo energii do dalszego działania!
Za pomoc w wydarzeniu i przywiezienie drukarki (tak, można ją tam było zobaczyć) dziękujemy naszemu wolontariuszowi – Rafałowi. 🙂
Spotkanie z firmą Nautil
Nasi przyjaciele z firmy Nautil Sp. z o.o., podobnie jak my, mają misję szerzenia dostępności (w ich przypadku dostępności cyfrowej.) Na początku czerwca Dawid i Julita mieli przyjemność wziąć udział w organizowanym przez nich oraz Stowarzyszenie A11y – Dostępność spotkaniu w Instytucie Kultury w Gdańsku, którego tematem były różne aspekty szeroko rozumianej dostępności dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. Jesteśmy pod wrażeniem prezentacji Fundacji Adapa, podczas której wyraźnie podkreślana była podmiotowość jej beneficjentów. Był to pierwszy raz, gdy zawsze, w odniesieniu do nich, padało słowo „Państwo.” Ani razu nie padły, tak niestety popularne, słowa jak „nasze dzieciaki”, „nasi podopieczni” oraz „nasze skarby”. Było to ujmujące, zwłaszcza że mowa była o osobach dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną. Zawsze doceniamy takie praktyki. Stowarzyszenie „Okno na świat” zaimponowało nam natomiast kooperacją matki i jej głuchego syna. W tej relacji także ważna była podmiotowość, wzajemne słuchanie potrzeb i jasne komunikowanie trudności. Ze względów technicznych nasza własna prezentacja była jedną z najbardziej spontanicznych i improwizowanych, jakie poprowadziliśmy (łącznie z wyrywaniem sobie mikrofonu). Czasem naprawdę brakuje nam porozumiewania się mrugnięciami, unoszeniem brwi czy wyrazem twarzy… Na pocieszenie powiedziano nam, że do zawieszonego na amen komputera musiało dobrać się aż trzech informatyków. 🙂
Leszkowi, prezesowi firmy Nautil, bardzo dziękujemy za pomoc w dotarciu na spotkanie mimo ulewy i tradycyjnych o tej porze korków.
Nareszcie w (prawie) rodzinnej Gdyni
„Wszystko fajnie, ale ja to nie widzę, żebyście robili coś dla Pomorza, a niby jesteście tu zarejestrowani!” – powiedziała kiedyś kwaśno jedna z pomorskich urzędniczek. Mamy nadzieję, że 16 czerwca udało nam się już do cna rozwiać te wątpliwości i pokazać, że nasze działania mogą pomóc wszystkim, niezależnie od regionu. Pogoda nie zachęcała do spacerowania po bulwarze nadmorskim, ale mimo wszystko cieszymy się niezmiernie, że nareszcie mogliśmy odwiedzić nasz “rodzinny” region podczas Pikniku Organizacji Pozarządowych w Gdyni. Ujmujące było to, że już na tydzień przed nim dzwoniliście do nas z pytaniami, czy się na nim pojawimy. Deszcz zniechęcał odwiedzających, ale i tak cieszymy się, że się z nami zobaczyliście. Pozdrawiamy też organizacje, które dzieliły z nami namiot chroniący przed deszczem i te, których stoiska odwiedziliśmy (z wzajemnością). Za troskliwą obsługę mimo niesprzyjających warunków dziękujemy Gdyńskiemu Centrum Organizacji Pozarządowych. Podziękowania składamy też naszemu wolontariuszowi – Kamilowi.
Jak powstawał nasz nowy film promocyjny i kim jest Filmoser?
Odzew na ten film był z Waszej strony tak duży, że nie sposób pominąć go w tym podsumowaniu. Dostaliśmy na jego temat prawie sześćdziesiąt opinii! W ciągu dwóch godzin! Część z Was pytała o kulisy jego powstania.
Oczywiście nie stać nas na profesjonalnego reżysera i montażystę, korzystamy więc z pomocy naszego nieocenionego grafika, który został nazwany właśnie “filmoserem” (Przyjmujemy to określenie do naszego słownika!). On zwykle opracowuje wizualną koncepcję filmu. Próbowaliśmy mu w tym pomagać, ale nasze propozycje okazują się albo zbyt mało widowiskowe, albo tak widowiskowe, że aż nierealne, albo, wreszcie, nasz grafik ich „nie czuje.” Wiadomo – filmoser rzecz święta; ostatecznie to on później nad tym wszystkim siedzi, niech więc będzie do tego przekonany. Zresztą, kochani, Wasze słowa mówią same za siebie – jego wizja jest genialna. <3
Zwykle przed rozpoczęciem nagrywania mamy w głowach jakiś zarys scenariusza i tego, co będziemy robić, który jednak raczej nie potrafi przetrwać próby czasu. Wspólnie opracowujemy tekst (dość względnie) i decydujemy, co na pewno pokazać lub czego na pewno nie pokazywać, np. tej prototypowej, pięknej wizualnie tabliczki z obrzydliwym Brajlem z błędami nie pokazujemy. Tej ślicznej emotki też unikamy, bo jest pomarańczowa, więc i tak nikt jej nie zobaczy.
Jakiś czas temu dorobiliśmy się green screena, który znacznie ułatwia życie, choć ostatnio zgubiliśmy całkiem istotną jego część i do dziś nie wiemy, co się z nią stało. 😉 Bez względu jednak na to dość intensywnie go wykorzystujemy, a zagubiony element z powodzeniem zastępuje… kij od szczotki.
Pierwszą scenę, tę na ulicy, początkowo planowaliśmy nagrać rano, przy pięknej słonecznej pogodzie. Najpierw padł telefon, którym ją nagrywaliśmy (mówiliśmy, że nie stać nas na nic bardziej profesjonalnego) a i pogoda nie sprzyjała. Kolejne podejście okazało się najlepsze, ale posłuszeństwa odmówiła karta pamięci, na której zapisaliśmy dźwięk, a nie dało się go po prostu dograć. Ostatecznie akcja pierwszej sceny rozgrywa się o zachodzie Słońca, co jest chyba jedynym plusem jej przymusowego powtarzania, bo my wszyscy mieliśmy już dość, ale Słońce spisało się wyśmienicie. 😉
Nie, kadr Moniki idącej w czółenkach nie był „żałośnie zmontowany” (cytat). Kochani, uwierzcie, my naprawdę chodzimy w tych butach na co dzień. No, tak w miarę, bo nie wychodzimy w nich na trening lub do sklepu po bułeczki. 😉 Dźwięk obcasa miażdżącego kartki ze stereotypami na temat niewidomych już jednak dograliśmy. Wiecie, jak trudno jest zmiażdżyć szpilką spory kawałek papieru i nie uszkodzić przy tym palców osoby to nagrywającej? Zwłaszcza gdy zarówno osobą nagrywającą, jak i nagrywaną, są niewidomi?
Jeszcze raz składamy podziękowania dla naszego grafika, który pracował pod presją czasu i przy braku odpowiedniej ilości materiałów. Jak wiecie, w styczniu tego roku Zarząd Fundacji zmniejszył się o jedną osobę. Chcieliśmy więc, żeby film promocyjny obrazował aktualny jego skład, przez co wiele zdjęć, którymi dysponowaliśmy, nie mogło zostać wykorzystanych. Dodało mu to więc wiele dodatkowej pracy. Tym bardziej dziękujemy.
Grant z Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich
Wreszcie! Wreszcie pozyskaliśmy grant, który pozwoli nam we względnym spokoju rozwijać badania nad drukiem 3D na rzecz niewidomych! Wreszcie też nie będziemy musieli ograniczać się tylko do technologii FDM. Wielokrotnie pytaliście nas, dlaczego nie badamy druków żywicznych. Pojawiały się m.in. przypuszczenia, że być może technologia SLA nie jest dostępna dla osób niewidomych. Jeszcze tego nie wiemy, ale… cóż, teraz w końcu będziemy mogli to sprawdzić!
Z dumą informujemy, że otrzymaliśmy grant w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030, edycja 2024 Priorytet 1a.
Smutną i irytującą konstatacją jest, że wciąż zbieramy żniwo nagłego odejścia jednej z członkiń Zarządu. Większość podejrzeń spada na nas. Wciąż jesteśmy pytani “dlaczego”, “czemu tak nagle”, “czy naprawdę nie można było inaczej” itp. I zawsze musimy odpowiadać to samo. 🙁
Problemy z tym związane jeszcze długo się nie skończą, ale przynajmniej na razie możemy trochę odetchnąć. Wreszcie będziemy realizować badania nad drukiem 3D, nie czując, jak na każdym kroku ograniczają nas finanse. Tylko pomyślcie, ile uda nam się zrobić, skoro wcześniej działaliśmy niemal wyłącznie bez grantów! Oprócz badań nad technologią SLA z czasem będziemy też mogli wykonywać druki wielkoformatowe, wielkością porównywalne choćby do całej, niezłożonej wersji naszej planszy do Scrabbli. Na drukarkę XL będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, ale już cieszymy się, myśląc o usprawnieniach, jakie ona ze sobą przyniesie, zdejmując ograniczenia wynikające z małych stołów drukarek MK3, MK4 i Mini.
Tak à propos grantów i drukarek, dochodzą do nas ciekawe informacje, jakoby drukarkę 3D miały nam sponsorować nasze rodziny. Otóż nie – żadnej z drukarek nie pozyskaliśmy w ten sposób. Każda z nich okupiona była pracą własną, a pierwszą otrzymaliśmy, jak wielokrotnie wspominaliśmy, z funduszu Nowy Akumulator Społeczny, w powiecie wejherowskim realizowanego przez Fundację Dla Was. To była nasza pierwsza drukarka, a o pojawieniu się kolejnych informowaliśmy już na bieżąco. Tak więc, mit obalony! 😉 To był, jak do tej pory, jedyny większy grant, jaki otrzymaliśmy.
Tak, nawet dla nas brzmi to trochę niewiarygodnie, ale utrzymujemy się w dużej mierze z Waszych darowizn. Nie ukrywamy, że to dla nas trudna sytuacja, a niepewność co do finansów była tym, co najczęściej spędzało nam sen z powiek i stanowiło jeden z najpopularniejszych tematów do narzekań.
Niemniej, kochani, jesteśmy świadomi, jak wielkim zaufaniem nas obdarzacie. Jesteście naszym największym wsparciem, jesteście wręcz niesamowici! bo nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że pozwalacie Prowadnicy istnieć. Jasne, teraz trochę odetchniemy, ale to dzięki Waszej pomocy, Waszemu zaufaniu i Waszym darowiznom, działamy. Dziękujemy!
Konsultacje i spotkania z młodzieżą
Kraków w tym kwartale odwiedziliśmy aż dwukrotnie w celach konsultacyjnych. Wciąż wdrażamy kolejne poprawki do tablic, intensywnie pracowaliśmy też nad Niewidzialną Wyspą. Pierwszy raz natomiast mieliśmy przyjemność spotkać się z młodzieżą ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach, która początek swoich wakacji spędzała w Rewie. A Rewa to przecież nasze strony, w końcu Fundacja zarejestrowana jest na Pomorzu, tak więc Dawid i Monika wybrali się w tę daleką (półgodzinną konkretnie) podróż. Ciekawie prezentuje się druki dużej grupie osób z dysfunkcją wzroku. Zwykle brakuje rąk do pokazywania i ust do tłumaczenia. Każdy chce jak najwięcej dotknąć, zobaczyć i najlepiej jeszcze dopytać o to, co jest niejasne. Mamy nadzieję, że dobrze spełniliśmy swoje zadanie; w każdym razie młodzież wyglądała na zadowoloną.
Każda współpraca musi się gdzieś zacząć. Czas i otwartość pokażą, czy tak będzie w tym przypadku. Tymczasem dziękujemy za zaproszenie, to było bardzo miłe spotkanie. No i, droga młodzieży, cudownych wakacji!
Za wsparcie fotograficzne ponownie dziękujemy Kamilowi!
ICC, zmagań ciąg dalszy
W tym roku do Włoch pojedzie z Julitą i dwiema wolontariuszkami aż pięciu uczestników. Będzie to dla nich nie tylko świetny sposób na niezapomnianą wakacyjną przygodę (z całego serca życzymy tego uczestnikom) ale przede wszystkim szansa na zdobycie większej samodzielności. Sprawdźcie, jak sobie radzicie w warunkach, w których wszelkie samodzielnościowe wpadki zostaną Wam wybaczone, żebyście w przyszłości mogli ich nie popełnić.
Niestety już po kupieniu biletów lotniczych w obie strony ze swojej funkcji zrezygnowała jedna z wolontariuszek. Szanujemy tę decyzję, ale to wygenerowało dodatkowe koszty, bo imienia na bilecie lotniczym nie da się zmienić tak łatwo, jak na kolejowym. Na szczęście zastępstwo znalazło się natychmiast, a tym samym możemy poinformować m.in, że:
- Na obozie zagoszczą aż trzy Aleksandry, w tym jedna to wolontariuszka;
- Ekipa będzie zdominowana przez rocznik 2003, a zwłaszcza – kwiecień 2003 r;
- Statystyki wskazują na dominację kobiet w stosunku 5/3;
- Podobnie jak w zeszłym roku, na obóz pojadą bliźniaki, ale tym razem są to mężczyźni;
- Uczestnicy będą integrować się z innymi krajami, bo każdy został zakwaterowany w innym pokoju i już wyobrażamy sobie moment zbiórki na śniadanie;
- Obecnie (dzień publikacji podsumowania) trwają narady, jak zminimalizować ilość kosmetyków, czy brać ręczniki i jak dostosować się do włoskich temperatur. Wiedzieliście, że ponoć ostatnio we Włoszech rozpleniły się komary, które gryzą nawet w dzień?
Co tam u naszych drukarek?
Musimy przyznać, że nic spektakularnego. Żadnych niezwykłych awarii, przestojów, zamówienia spływają regularnie, a my regularnie je realizujemy.
Pamiętacie Bolesława? Naszą drukarkę, która potrafi drukować z wielu materiałów jednocześnie, a przez długi czas mogła to robić jako jedyna, stanowiąc kamień węgielny prawie całej naszej produkcji? Po pierwsze, zmieniliśmy jej imię. Z racji że i Dawid, i pomagający nam wolontariusze uparcie twierdzili, że drukarka jest kobietą, a Dawid obstawał, by nowe imię koniecznie zaczynało się na literę „M,” Bolesław został Melanią. W dodatku moduł MMU2S uaktualniliśmy do MMU3. Co prawda nie wnosi on widocznych zmian, jeśli chodzi o dostępność dla osób niewidomych, zauważyliśmy jednak podniesienie komfortu pracy, co jest odczuwalne dla wszystkich operatorów, bez względu na stan ich wzroku. Mniej awarii to więcej udanych druków. 🙂
Dla zasady odnotujemy, że Ada, drukarka Original Prusa Mini+ służąca nam głównie do testów i prototypów, bardzo źle reaguje na ciepło. To jednak możemy jej wybaczyć, my również nie najlepiej znosimy upały.
Co do naszej Hani, na uwagę zasługuje fakt, że dzięki nowemu sposobowi poziomowania stołu od listopada używamy wciąż jednego, tego samego. Biorąc pod uwagę, że zwykle wymienialiśmy je co 2-3 miesiące, jest to ogromny plus. Gratulacje dla Prusy za te ulepszenia!
Jeszcze mała anegdotka:
Gdy wpłacacie nam darowizny, noszą one czasem różne ciekawe tytuły.
Żelazna zasada głosi, że darowizna musi zostać przeznaczona na to, na co została przekazana. Tytuł zobowiązuje więc nas do pewnych rzeczy i w pewien sposób ogranicza, bo czasem akurat przydałoby się kupić nowe filamenty, a tu darowizny spływają na części do drukarek, akcesoria wystawiennicze lub jeszcze co innego. Dlatego dla nas najlepiej, gdy w tytule piszecie “Darowizna na cele statutowe”.
No ale zasada, to zasada.
Niedawno otrzymaliśmy darowiznę o tytule “Pogratulujcie swoim dzieciom!”.
Hmmm…
Drogie, nienarodzone dzieci nasze, o ile kiedykolwiek będziemy je mieć: Gratulujemy Wam z całego serca! 😀