Nie trudno jest się domyślić, że jednymi z najczęściej słyszanych przez osobę niewidomą pytań są „jak ci pomóc?”, ewentualnie „czy w czymś ci pomóc?”. Zaraz na drugim miejscu może się pojawić pytanie ”a kto ci pomaga?”, bo przecież ktoś na pewno musi, prawda? Czy nie?
No właśnie, czy na pewno niewidomi potrzebują pomocy w tak wielu sprawach, jak się ludziom wydaje? A może tych spraw jest jeszcze więcej, a pomocy zbyt mało? Wasze pytania na ten temat dotyczyły głównie prowadzenia naszej fundacji, ale nie tylko. Mamy więc nadzieję, że nie będą one jedynie podstawą tego artykułu, ale też powodem wielu ważnych przemyśleń czy rozmów. Zapraszamy do czytania i dzielenia się waszymi refleksjami, lub dalszymi wątpliwościami, jeśli takie się pojawią.
Jak radzimy sobie z fundacją?
Kwestia ta wielu z Was interesowała. Oczywiście, pytania różniły się między sobą. Chcecie wiedzieć, kto konkretnie nam pomaga, niektórzy z Was dopytywali, czy są to rodzice, nauczyciele, wolontariusze… A jedna z osób wprost zapytała, kto nam mówi, co mamy robić?
Zatrzymajmy się na chwilę. Zauważyliście, że, kiedy myśli się o niewidomych, w szczególności o pomocy niewidomym, jakoś szybciej, wręcz automatycznie, na myśl przychodzą rodzice lub nauczyciele, niż wolontariusze czy, po prostu, znajomi? Nie chcemy dać do zrozumienia, że Wasze pytania były niestosowne czy w jakikolwiek sposób nas uraziły. Przeciwnie, były bardzo słuszne! i bardzo za nie dziękujemy, bo skłaniają do dwóch refleksji.
Kim jest opiekun?
Naprawdę często spotykamy się z wątpliwościami, czy przypadkiem nie powinniśmy mieć opiekuna. I wątpliwości te nie dotyczą tylko nas jako członków Zarządu. Podobne doświadczenia są udziałem chyba wszystkich niewidomych. I, chyba, niestety, wszędzie: na ulicy, w środkach komunikacji, a nawet w pracy czy na studiach.
Czy pytanie, kto nam pomaga, jest bez sensu? Oczywiście, że nie!
Zapewniamy, że przewodnik, asystent czy, jeśli chodzi o szkołę, nauczyciel wspomagający, to osoby naprawdę nieocenione i bardzo często wyświadczające niewidomym niezbędną pomoc. I tak, czasami potrzebujemy wsparcia w sprawach, w których wzrok jest nieodzowny. Pytacie o fundację, konkretem w jej przypadku mogą być więc dokumenty, (naprawdę masa dokumentów!), które musimy podpisywać. Wtedy ktoś (wolontariusz, znajomy, rodzic, urzędnik) podpowiada nam, gdzie powinniśmy się podpisać. Często też pomaga nam ułożyć w tym miejscu tzw. ramkę do podpisu (plastikowy prostokąt z wyciętym okienkiem na podpis).
Albo grafika. Umieszczamy na facebooku post, który chcielibyśmy nią opatrzyć. Jakby nie było, nie narysujemy jej sami. Mało tego, często nawet nie ocenimy, która ze znalezionych w sieci jest najlepsza. Na szczęście mamy znajomych, którzy posiadają i wzrok, i talent, mogą więc wspomóc nas w tym wizualnym zadaniu.
Zupełnie czym innym jest jednak sytuacja, kiedy padnie pytanie o opiekuna. Jego adresat to dorosła, samodzielna osoba, a, uwierzcie nam, często dokładnie opiekuna pytający mają na myśli – kogoś, kto będzie wg. nich w stanie się tą dorosłą, samodzielną osobą zaopiekować, pomóc jej podjąć decyzję, mało tego, czasami nawet do niej mówić! Bardzo często zdarza się bowiem, że kiedy jesteśmy w urzędzie, na lotnisku, a nawet u lekarza, osoba, z którą załatwiamy sprawę, mówi do naszego przewodnika, nie do nas.
Tu rozgraniczmy, osoba nam towarzysząca często jest właśnie przewodnikiem. Niewidomi, zwłaszcza w nieznanym terenie, faktycznie potrzebują czasem osoby widzącej, która pomoże im gdzieś dotrzeć; jest to całkowicie normalne i zrozumiałe. Z tego powodu określenie przewodnik jest tu bardziej zgodne z prawdą. Oczywiście bywa też tak, że ktoś towarzyszy nam, bo jest nam bliski, wspiera nas. Nikt nie jest jednak naszym opiekunem, nie jest za nas odpowiedzialny, nie podejmuje za nas decyzji! Takie założenie może być tym bardziej uciążliwe, gdy pada w kontekście fundacji. I to nie, jako zrozumiałe pytanie w formularzu, ale powód odmowy współpracy. Bo jak mają z nami współpracować, skoro nie mamy widzącego opiekuna?
Starajmy się więc pamiętać, że tak, prawdopodobnie w czymś trzeba będzie nam pomóc, nie jesteśmy jednak “młodsi od rówieśników”.
Skojarzenie z opieką jest na tyle silne, że nawet pytający nas w tym formularzu najpierw wspominali o rodzicach i nauczycielach. Ale nauczyciele czego?
Najprostszą odpowiedzią na pytanie, kto nam mówi, co mamy robić, będzie więc odpowiedź: pan prezes! No dobrze, żartujemy, podejmujemy te decyzje wspólnie. Widzący mówią nam, gdzie co się znajduje w nieznanej przestrzeni, mogą pomóc w doborze stroju czy zrobieniu zdjęcia, wskazują, gdzie podpisać dokument, mogą nam treść tego dokumentu przeczytać, nie muszą nam jednak zawsze podpowiadać, co mamy robić. 🙂
Czy to znaczy, że rodziny czy wykładowcy nam nie pomagali? Oczywiście, że pomagali! I to pozwala nam przejść do drugiego punktu.
Dlaczego ktoś nam pomaga?
Żadna organizacja, czy to fundacja, czy firma, czy nawet, powiedzmy, zespół muzyczny, nie powstaje w próżni, bez kontaktu z ludźmi. Każdy z zaangażowanych członków ma rodzinę, krąg przyjaciół i znajomych, ukończone szkoły, wyuczony zawód. Jest więc normalnym, że gdy wchodzimy w nowe środowisko, rozpoczynamy pracę związaną z czymś, o czym wcześniej nie mieliśmy pojęcia, pytamy o radę. Jeśli ktoś ma w rodzinie księgowego, zapyta, jak rozliczać te wszystkie słupki cyferek. Jeżeli ktoś akurat jeszcze posiada maila do profesora, który nauczał prawa administracyjnego, może uprzejmie poprosić o przypomnienie i poradę, do jakiego urzędu się udać i co zrobić, żeby urząd rozwiązał sprawę sprawnie. Jeżeli natomiast ktoś potrzebuje dobrego PR’u, zdjęć i grafik na stronę, a dwójka jego znajomych zna się na takich sprawach dużo lepiej, prawdopodobnie poprosi ich o drobną przysługę.
Czy jest to związane ze wzrokiem? Niekoniecznie. W naszym przypadku bardzo często można by pomyśleć, że ktoś musiał nam coś podpowiedzieć, bo nie widzimy. Tym czasem często jest to związane ze zwyczajnym brakiem wiedzy, albo po prostu z tym, że ci ludzie są nam bliscy i pomogli by nam w naszej pracy nawet, gdybyśmy byli całkowicie sprawni. Oczywiście, nie narysujemy grafik, nie znajdziemy miejsca na podpis, czasami też potrzebujemy pomocy w doborze stroju (styliści, czekamy!). Jest to związane z naszym wzrokiem. Ale już to, że członkowie naszych rodzin z zainteresowaniem angażują się w rozwój druku 3d, doradzają nam, do których firm zwrócić się o wsparcie, czy też, po prostu, po długiej próbie związanej ze świątecznymi koncertami zrobią nam herbatę czy kanapkę, to po prostu ich dobra wola i nasze z nimi powiązanie. Jasne, herbatę umiemy sobie zrobić, adresy firm prędzej czy później znaleźć, a druk 3d okazuje się coraz bardziej dla nas dostępny. O ileż łatwiej i przyjemniej pracuje się jednak, kiedy wiadomo, że ma się wokół siebie tak wielu życzliwych i pomocnych ludzi!
Nie chodzi więc o to, że nie mieliście racji. Fakt, pomagają nam rodzice, rodzeństwo, znajomi, a i nasi dawni nauczyciele nie raz, nie dwa musieli się zmierzyć z naszymi nagłymi pytaniami o wszystko. Chcieliśmy tylko przypomnieć, dlaczego tak naprawdę tak jest.
I jak? Rozjaśniliśmy trochę kwestię pomagania i nie pomagania niewidomym? Udało nam się zaspokoić Waszą ciekawość? Oczywiście, w tak krótkim artykule nie mogliśmy zawrzeć wszystkiego, dlatego w następnej części dowiecie się, kto konkretnie nam pomaga, a także po co w ogóle założyliśmy fundację. Do przeczytania!
A tym czasem może macie jakieś pytania, które chcielibyście nam zadać? Zapraszamy!